Strony

wtorek, 7 lutego 2017

Legendy Malborka


Malborski zamek jak większość zamków otoczony jest wieloma legendami. Poniżej zaledwie kilka z nich.

O Gdanisku


Potężna wieża połączona wysokim arkadowym mostem z Zamkiem Wysokim to dawna ubikacja (gdanisko) jak i baszta obronna. Mogła ona jednak pełnić również inne funkcje. W czasach gdy komturem był Eberhard von Pappke na zamku przebywało dwóch nieco ekscentrycznych braci. Herman był okropnym grubasem, natomiast Willy potwornym chudzielcem. Obaj wykazywali niebywała skłonność do żartów i wygłupów, a na polu walki obaj nie wykazywali się szczególna odwagą. Niemniej byli bardzo lubiani przez braci zakonnych, z wyjątkiem komtura, który nie mógł ich ścierpieć, i który nakładał na braci różne kary, nie przynoszące jednak żadnych rezultatów. Pappke obawiał się że swoją błazenadą zarażą innych zakonników. Pewnego dnia, gdy Herman i Willy zniknęli przypomniano sobie, że ostatni raz słyszano ich przedrzeźniania i śmiechy dochodzące z gdaniska. Nigdy więcej już ich nie widziano a dla wszystkich stało się jasne, że to komtur kazał pozbyć się niewygodnych braci. Gdanisko było idealnym do tego miejscem. Od tej pory fosa pod gdaniskiem pochłonęła ponoć jeszcze wiele ofiar. Delikwenta upijano, a następnie, gdy szedł za potrzebą do gdaniska otwierała się zapadnia i jego ciało znikało bez śladu w fosie.

O ostrzale Letniego Refektarza


Rzecz działa się podczas oblężenia Malborka rozpoczętego 10 dni po bitwie pod Grunwaldem w 1410 r. Wojska Jagiełły nie dysponowały wystarczająco dużą ilością piechoty do szturmowania tak potężnej twierdzy. Ograniczono się więc do zablokowania dostaw żywności i ostrzału z artylerii, licząc na poddanie się obrońców z dopiero co pobitego zakonu. Krzyżacy jednak zmobilizowani przez komtura ze Świecia Henryka von Plauen nie zamierzali się poddać. Zdobycie zamku wcale się więc nie przybliżało, a sytuacja polskich oddziałów pogarszała się na skutek braku zaopatrzenia i szerzących się chorób. W końcu postanowiono posunąć się do podstępu. Plan krzyżackiej warowni był w dużym stopniu znany i wiedziano o specyficznej konstrukcji Letniego Refektarza. Dzięki pojedynczemu filarowi podtrzymującemu strop, mógł on stać się przy sprzyjających okolicznościach grobowcem całej starszyzny zakonnej, bez której obrona zamku nie byłaby możliwa. Sprowadzono więc wielką bombardę i posłużono się polskim agentem usługującym Krzyżakom. Gdy w Letnim Refektarzu odbywało się codzienne zebranie, sługa wystawił przez okno kolorową czapkę, co było znakiem dla obsługi potężnego działa. Narada Krzyżaków została przerwana potężnym hukiem a zaraz potem rozprysły się witraże i do sali wpadła wielka kula. Niestety chybiono o włos i kula minęła podporę i rozbiła tylko posadzkę. Komtur Henryk von Plauen uznał to za cud, bo celny pocisk z pewnością doprowadziłby do zwalenia się refektarza. Wydarzenie to utwierdziło Krzyżaków w przekonaniu, że Opatrzność nigdy nie zezwoli na upadek zakonu. Komtur nakazał więc wmurować kawałek pocisku w ścianę razem z pamiątkową tabliczką, aby każdy kto na nie spojrzy wiedział, że Malborka nie da się zdobyć a zakonu pokonać. Pocisk na ścianie refektarza można zobaczyć do dzisiaj, niestety tabliczki, która mogłaby potwierdzić to podanie jednak nie ma. Pierwsze oblężenie Malborka zakończyło się więc niepowodzeniem. Po 3 miesiącach Jagiełło musiał się wycofać.

O podziemnym tunelu


Historia ta miała się wydarzyć kiedy zamek był już w rękach polskich, starostą malborskim był Piotr Dunin a zarządcą zamku z jego nadania został Maciej z Budzewa. Zarządca miał piękną córkę Cecylię, w której zakochał się (ze wzajemnością) dobry, ale ubogi żołnierz Marcin Kania. Kiedy Maciej się o tym dowiedział, rozgniewany rozkazał zamknąć córkę w komnacie, a żołnierza wrzucić do lochów. Burgrabia zamknął więc swojego żołnierza w więzieniu pod skrzydłem północnym Zamku Wysokiego. Po kilku dniach uwięzienia Marcin Kania zwrócił uwagę na lekki przeciąg panujący w celi, choć było tu tylko jedno okienko. Zaczął przeszukiwać i opukiwać dokładnie całe pomieszczenie, aż natrafił w kącie w podłodze na żelazną klapę przysypaną ziemią i gruzem ceglanym. Czyżby odkrył legendarny tunel, o którym mówiło się po wygnaniu Krzyżaków, ale nikt nie potrafił go znaleźć? Wg opowieści mógł prowadzić nawet do Elbląga! Nie zdążył jednak tego sprawdzić, bo usłyszał hałas na schodach. Ledwo zdążył zakryć klapę, a już weszli jego towarzysze z załogi zamkowej. Wyprowadzili go w milczeniu, tak iż przez chwilę myślał nawet, że idzie na śmierć. Okazało się jednak, że burgrabia dbający o swoich ludzi postanowił mu pomóc i potajemnie uwolnić. Dostał pieniądze i informacje jak opuścić zamek. Gdy po zmierzchu przekradał się już ze swoim skromnym dobytkiem do bramy południowej, ujrzał przechadzającą się po dziedzińcu pod czujnym okiem macochy Cecylię. Wiedział już, że nie może odejść bez niej. Naśladując głos kosa udało mu się zwieść macochę i zbliżyć do Cecylii. Padli sobie w ramiona i postanowili uciec razem odkrytym przez Marcina tunelem, bo przez bramę z pewnością razem by nie wyszli. Szli w ciemności bardzo długo, aż wreszcie zobaczyli w oddali jakieś światło. Było ono dziwnie purpurowe, jednak zbiegowie radowali się, myśląc że wreszcie dotarli do wyjścia z lochu. Gdy byli już bardzo blisko, ich oczom ukazał się straszliwy widok. W purpurowej poświacie stały 3 kościotrupy. Z ich kości zwisały kawałki mięsa, widać też było resztki płaszczy z czarnymi krzyżami. Makabryczne postacie ruszały szczękami jakby chciały coś powiedzieć. Marcin już miał rzucić się na nie z tasakiem, który trzymał za pasem, ale Cecylia powstrzymała go mówiąc że oni bardziej potrzebują modlitwy niż nienawiści. Zaczęli się więc oboje modlić i prosić o zmiłowanie dla cierpiących dusz rycerzy zakonnych. Wkrótce maszkary zniknęły, a purpurowe światło stało się błękitne. Zakochana para ruszyła już bez obaw w jego blasku przed siebie. Podobno widziano ich później szczęśliwych w Gdańsku. Gorszy los spotkał pogoń z Maciejem z Budzewa na czele. Również on dzięki psom odnalazł tajne wejście i natrafił na zjawy zakonników. Jednak zachował się zupełnie inaczej, zaczął przeklinać i siekać zjawy mieczem. Był tak wściekły, że nie zauważył, iż nie czyni kościotrupom żadnej krzywdy, natomiast kruszy wąskie ściany tunelu. W końcu z wielkim hukiem runął strop, grzebiąc okrutnego zarządcę.
W rzeczywistości istniał loch biegnący z zamku pod Nogatem i to sporych rozmiarów. Odkopano go przypadkiem przed II wojną światową, ale dość szybko zasypano. Przedtem jednak zrobiono zdjęcia. Ponoć opublikowano je w ówczesnej lokalnej gazecie.

O Madonnie z kościoła


Aż do czasu drugiej wojny światowej, we wnęce ze wschodniej elewacji kościoła Najświętszej Matki Boskiej z zamku wysokiego w Malborku, znajdowała się ogromna, bo wysoka na 8 metrów figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem na reku wykonana ze stiuku. Wedle opowieści miała ona uzdrawiającą moc. Są też tacy, którzy utrzymują iż miejsce, w którym stała nadal zachowało te właściwości.
Z figurą tą związana była też stara przepowiednia. Według której tak długo jak owa figura stoi na swoim miejscu, ziemia jakiej ona dogląda pozostanie pod niemiecka kontrolą. Przepowiednia wypełniła się. Figura padła bowiem pod koniec Drugiej Wojny Światowej. Jednocześnie zaś ziemia, której ona doglądała uwolniona została spod niemieckiego jarzma.

O Baszcie Maślankowej


Tuz nad brzegiem Nogatu, wznosi się po dziś dzień baszta maślankowa, 25 m, wysoka; nazwa ta, powszechnie utarta, opiera się na podaniu, jakoby chłopi żuławscy, na wskutek dobrobytu, tak byli rozpasani, iż w. mistrz, aby ich butę ukrócić, kazał im do zaprawy przy budowie tej baszty zamiast wody maślanki używać. Ale to pewnie tylko bajka, bo właściwie zwala się ta wieża, w r. 1412 zbudowana, pierwotnie "okrągła", a nazwę wieży maślankowej dano jej ledwie dopiero około r. 1596, kiedy starosta malborski Kostka czterech radnych, którzy przy dostawianiu masła i mleka bardzo hardo się brali, kazał w tej wieży zamknąć za karę.
W tej właśnie wieży umieścił Mickiewicz w swoim Konradzie Wallenrodzie - Aldonę; zapewne zasłyszawszy cos o jakiejś zamurowanej niewieście w tych stronach. Jednak podania mówiły m.in. o błogosławionej Dorocie, choć niejedna jeszcze niewiasta miała być tam zamurowana.

 pełny artykuł tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz